Ruszmy to forum w końcu troszke... pomóżcie, logujcie sie i piszcie może nam sie uda...
Administrator
Wasze najciekawsze, najśmieszniejsze, najważniejsze lub najbardziej dramatyczne przeżycia związane ze słuchaniem muzyki Dzemu
Offline
No Piotruś, ale zadałeś wątek. Punkt dla Ciebie... Podoba mi się, bo mam tu dużo do powiedzenia, tylko nie wiem czy wszystko mogę;) Hmmm... przemyślę... Do wtorkowego wieczoru będę jednak offline, do usłyszenia zatem:)
Offline
Administrator
Moni1976 napisał:
No Piotruś, ale zadałeś wątek. Punkt dla Ciebie... Podoba mi się, bo mam tu dużo do powiedzenia, tylko nie wiem czy wszystko mogę;) Hmmm... przemyślę... Do wtorkowego wieczoru będę jednak offline, do usłyszenia zatem:)
Moni pewnie ze mozesz i pisz co CI na sercu lezy... A co do podziekowan to Tete sie naleza bo ona dala taki pomysl na temat
Offline
Najglebsze marzenie to sex przy calej w trawie z Agata ale jakos nigdy niebylo okazji tego wyprobowac
Offline
R2 napisał:
Najglebsze marzenie to sex przy calej w trawie z Agata ale jakos nigdy niebylo okazji tego wyprobowac
Artur , ja Ci radze , to przestan spiewac"- Cała w trawie " tylko działaj !
Monia , tutaj wszystko można , powiem nawet wiecej TRZEBA ! Byłas na tylu koncertach z Rysiem i Dzemem ze wspomnien czar jest absolutnie konieczny !
Offline
TETE! a przy unchained melody probowalas soutrack z filmu (Uwierz w ducha) tez jest bosko ale my tu gadamy o sexie a temat calkiem inny i mialo byc o dzemie jak sie zaraz kaczka wkurzy to nas stad pogoni
Offline
No dobra - priorytet nie wkurzac Kaczki! A więc wracając do tematu. Dawno, dawno temu siedziałam w nocy i coś pisałam. Radio cicho gralo ale zajęta tym co robiłam nie zwracałam na to większej uwagi. I nagle słysze List do M. Grom z jasnego nieba. Kochałam Dżem, ale to było coś wyjątkowego. Witkacy nazywał takie chwile "przeżyciami metafizycznymi". Wtedy to zrozumiałam. Do dziś słucham Listu tylko w wyjątkowych przypadkach. Ale zawsze w trudnych momentach słysze go w sobie. Pewnie tak już zostanie.
Offline
Któraś rocznica śmierci Rysia... Cały wieczór chodzilem załamany , że ani w TV, ani w radio, poprostu nic nie wspomnieli o nim. Cały dzień oczywiście spędzony na słuchaniu non-stop Dżemu. Aż w końcu wszyscy śpią , godzina 0:20 . Z winampa poleciała "Ballada o dziwnym malarzu" kiedy wsłuchałem się głęboko w słowa tej piosenki jeszcze na dodatek wyśpiewane przez Ryśka, jak nigdy w życiu zacząłem ryczeć jak mały dzieciak do poduszki.
Offline
Jest luty tego roku,Dzem gra w klubie "Poklad" w Gdyni ,na koncercie jest mój syn więc mam przekaz telefoniczny całego koncertu i chociaz czasami w słuchawce piszczy ,jestem tak naladowana atmosferą konceru ,że "aż dymi"! Wszystko co dobre zbyt szybko się konczy więc czas spać ! "Jest głeboka,ciemna noc"gdy dzwoni telefon ,mysle sobie ---syn czegos chce ......a w słuchawce słysze "Dobry wieczór z tej strony Beno Otreba...a ja na to "jaja sobie ze mnie robisz?" pózniej romowa potoczyła sie juz całkiem milym torem ...Byłam tak szczęsliwa ,że biedna TeTe została wyrwana w środku nocy do komputera a ja nie moglam sklecić sensownego zdania ,dzielnie zniosła moje bezładne opowieści próbując zrozumieć o czym mówię . ))
Offline
Administrator
Inka a pamietasz rozmowe z Jasiem Borzuckim? Sam mi sie chwalilas jak z nim rozmawialas dzieki Krzysiowi
Offline
Ineczko! Zniosłam dzielnie i z dumnie podniesionym czołem tamtą rozmowę z Tobą, chociaż moje wnętrze wyło i ociekało jadem zazdrości. Istotnie, byłas tak nakręcona, że na odległośc ze Stargardu do Krakowa buchało żarem i kłębami pary!!! Do mnie to dzwonią tylko po to, żeby przypomniec o niezapłaconym rachunku :-(((
Offline
kaczka6661 napisał:
Wasze najciekawsze, najśmieszniejsze, najważniejsze lub najbardziej dramatyczne przeżycia związane ze słuchaniem muzyki Dzemu
Witajcie! Zacznę od przeżyć najbardziej dramatycznych- Jarocin 1992 r., dopchałam się naprzód do samych barierek, za chwilę na scenie miał się pojawić Dżem. Jest! Sie macie ludzie i.... kilkunastutysięczny tłum napiera na barierki, przestaję oddychać, słyszę trzask łamanych żeber, barierka przewraca się, a ja razem z nią... Świadomość odzyskałam po kilku minutach, mogę z całą pewnością powiedzieć, że życie uratował mi facet z ochrony. Wyniósł mnie na rękach i posadził z boku na brzegu sceny. Siedziałam tam do końca koncertu patrząc Ryśkowi głęboko w oczy...
Jedno z ciekawszych- Wrocław 1992 r., wracamy z koncertu (Chmura, Agata i ja- same baby), ucieka nam ostatni pociąg do Jeleniej Góry. Jest ok. 22:00, następny odeżdża o 4:00 nad ranem. Siedzimy w poczekalni, dosiada się dwóch długowłosych facetów, koraliki, dzwony itd. Wyglądamy podobnie więc od razu nas zagadują- "dziewczyny pewnie z Dżemu wracają itd.". Rozmowa się rozwija i dowiadujemy się, że jeden z facetów to dobry kumpel Rysia. Opowiada nam o genezie powstania kilku utworów, wie kim była Mała i Miranda... Do dziś nie wiem czy mówił prawdę, ale miło było posłuchać...
c.d.n.
Offline
Administrator
Moni mow co mowili na temat Mirandy i Malej? a propos Jarocina Moni pamietasz moze setliste? Wiem, wiem ze to bylo 16 lat temu no ale moze
Offline
Jakby to ująć najdelikatniej- Mała rzekomo była drugą kobietą Rysia, a Miranda koleżanką o podobnym problemie (nałóg). Ale muszę Ci powiedzieć, Kaczuś, że od tamtego spotkania upłynęło 16 lat i coraz mniej wierzę tamtemu facetowi... Byłyśmy młode i nawet ładne i po prostu chciał zabłysnąć;) Tak myślę.
Jeśli chodzi o naśmieszniejsze wydarzenie związane z Dżemem, to niewątpliwie Bolesławiec 1992 lub 1993. Wracamy o 5-tej nad ranem z Bluesa nad Bobrem, przed nami stoi grupka facetów, jeden z nich w czarnym kapeluszu. Ktoś z nas żartuje- "patrzcie Riedel". Facet odwraca się, Rysio we własne osobie. Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć i wiecie co wydukałam? DZIEŃ DOBRY. Po prostu grzecznie przywitałam się ze swoim idolem;)
Najpiękniejsze przeżycie to niewątpliwie koncert w Jarocinie w 1993 r. Totalny muzyczny trans od początku do końca, w tle wschodzące słońce... Kurz i zmęczenie nie miało znaczenia. Liczył się On, Jego głos, Jego muzyka... Długo nie mogłam się potem otrząsnąć, mimo, że koncertów Dżemu miałam już za sobą sporo. Ten był wyjątkowy, na pewno.
Nasmutniejsze- jest 30 lipca 1994 r. pakuję się na wyjazd pod namiot, włączam radio... Już wiem. Odechciewa mi się wyjeżdżać. Na drugi dzień już nie mam czym płakać...
Offline